Witajcie :) Tym razem szybko publikuję opowiadanie na temat tygodnia. Bianka dziękuję Ci za tak inspirujący temat! :) Ta historia może momentami jest idealistyczna, ale potrzebowałam takiej pozytywnej energii. Mam nadzieję, że Wam się spodoba.
Miłej lektury!
Bujany
fotel
Wchodzę do mieszkania po ciężkim dniu pełnym
wrażeń. Zdejmuję płaszcz i buty, po czym przechodzę do dalszej części
mieszkania. Towarzyszą mi spokój i cisza. Spoglądam do salonu i widzę mojego
kota, leżącego na kanapie. Na mojej twarzy pojawia się nieśmiały uśmiech.
Podchodzę do mojego współlokatora i siadam obok niego. Zwierzak przeciąga się
leniwie, ukazując rudy brzuch, po czym wskakuje mi na kolana i zwija się w
kłębek. Głaszczę go za uchem i w odpowiedzi słyszę ciche mruczenie. Rozglądam się
po pokoju. Staromodne i ręcznie wykonane meble idealnie kontrastują z jasnymi
ścianami. Na podłodze leży puszysty dywan, na którym często bawimy się z Maxem.
Spoglądam w lewo i patrzę w okno. Promienie słońca nieśmiało przebijają się
przez grube firanki, tworząc na przeciwległej ścianie artystyczne wzory. Cały
pokój jest idealnie wykończony i umeblowany. Jednak w tym pomieszczeniu
znajduje się mebel, który pod wieloma względami się wyróżnia. Bujany fotel, z
którym wiąże się tyle wspaniałych wspomnień. Bujany fotel, od którego wszystko
się zaczęło.
~*~*~*~
– Kochanie, podejdź tu – powiedziała mama,
wołając mnie gestem ręki, po czym dodała: – Chcemy ci coś powiedzieć.
Zaciekawiona wstałam z podłogi, gdzie
zawzięcie rysowałam kotka. Szybko znalazłam się koło rodziców. Mama usiadła w
bujanym fotelu, a tata stał za nią i uśmiechał się przyjaźnie.
– O co chodzi? – zapytałam, wkładając palec
do buzi. Zawsze tak reagowałam na stres. Tata rzucił w moim kierunku karcące
spojrzenie. Już miał coś powiedzieć, ale mama spojrzała na niego i pokręciła
głową, po czym popatrzyła na mnie i uśmiechnęła się ciepło.
– Skarbie, pamiętasz jak parę tygodni temu
pytałam ci się, czy chciałabyś mieć siostrzyczkę albo braciszka?
– Tak, pamiętam. Bardzo bym chciała! Mogłabym
z nią albo z nim bawić się w ogrodzie, biegać i robić wiele ciekawych rzeczy! –
mówiłam uradowana.
Mama zachichotała i powiedziała: – Dzisiaj
byłam u lekarza i…
– Jesteś chora? – przerwałam jej, ale
pokręciła przecząco głową.
– Nie, oczywiście że nie. Jestem zdrowa jak
rybka w stawie. Byłam dzisiaj u lekarza i dowiedziałam się, że jestem w ciąży.
– W czym jesteś? – zapytałam zdziwiona.
Tym razem tata zachichotał i powiedział: –
Skarbie, mamusia chciała ci powiedzieć, że będziesz miała braciszka.
Popatrzyłam na mamę i tatę. Chwilę
analizowałam w głowie to co usłyszałam i eksplodowałam radością. Krzyczałam,
skakałam, piszczałam, a rodzice uśmiechali się od ucha do ucha. Podbiegłam do
mamy i przytuliłam się do niej. Pogłaskała mnie po głowie i roześmiała się.
– Gdzie on teraz jest? – zapytałam po chwili.
Rodzice popatrzyli po sobie i usłyszałam głos
mamy: – Teraz śpi o tutaj – wskazała na swój brzuch – w moim brzuszku. Za parę
miesięcy pojawi się na świecie.
– I wtedy go zobaczę?
– Tak kochanie, wtedy go zobaczysz.
~*~*~*~
– Przyjechali! – krzyknęłam, patrząc przez
okno na podjeżdżający samochód. – Babciu! Przyjechali!
Babcia szybko podeszła do drzwi i otworzyła
je. Zobaczyłam mamę i tatę, który w ręce trzymał nosidełko z dzidziusiem.
Podskakiwałam z radości i szybko podbiegłam do mamy żeby ją przytulić.
– Mamusiu, wróciłaś! Tak się cieszę! –
krzyczałam radośnie.
Mama przytuliła mnie i zachichotała.
– Tak skarbie, jesteśmy w domu ja, tata i
twój braciszek.
– Chodźcie do salonu. Mary musi odpocząć i
chciałabym wreszcie zobaczyć wnuka – powiedziała babcia, kierując się do
salonu.
Wszyscy posłusznie poszliśmy za nią. Mama
usiadła na bujanym fotelu, stojącym koło okna. Odetchnęła głęboko.
– Tom, podaj mi małego – zwróciła się do
taty.
– Oczywiście, kochanie – odparł spokojnie i
zaczął rozpinać pasy przy nosidełku. Zdziwiłam się, kiedy zobaczyłam małe
niebieskie zawiniątko. Tata podał go mamie, która uśmiechnęła się serdecznie do
małego człowieczka. Zauważyłam maleńkie rączki i usłyszałam cichy płacz. Z
zaciekawieniem podeszłam bliżej. Babcia nachyliła się z drugiej strony.
– Jaki on śliczny! Wykapani rodzice! –
powiedziała radośnie.
– Kate, zobacz to twój braciszek – odparła
mama spokojnie.
Spojrzałam na niego i zobaczyłam duże
niebieskie oczy. Takie same jak moje i taty. Uśmiechnęłam się i wyciągnęłam
rękę. Poczułam jak małe palce dotykają mojej dłoni. Popatrzyłam na mamę i mój
uśmiech się poszerzył.
– To mój braciszek – powiedziałam radośnie. –
Mam braciszka!
– Tak, kochanie. Masz braciszka – tata
uśmiechnął się do mnie i odgarnął kosmyk włosów z mojego czoła. – Teraz musisz
być odpowiedzialną siostrą i opiekować się małym.
– Obiecuję, że będę! A jak ma na imię?
Rodzice popatrzyli po sobie i na babcię,
która wzruszyła ramionami.
– Zastanawialiśmy się nad imieniem i
stwierdziliśmy, że będzie miał na imię Jake.
– Jake? – zapytałam, unosząc lekko brew.
Skinęli głowami. Zamyśliłam się chwilę, po
czym odparłam: – Podoba mi się. Mój braciszek będzie miał na imię Jake!
Wszyscy troje wybuchli śmiechem, a ja znowu
poczułam jak Jake ściska mój palec.
~*~*~*~
– Tom, podaj mi chusteczki. Jake właśnie
zjadł i muszę mu wytrzeć buzię – usłyszałam głos mamy dobiegający z salonu.
Tata szybko podszedł do szafki i wyjął z niej
chusteczki. Podbiegłam do niego i popatrzyłam błagalnym wzrokiem. Uśmiechnął
się do mnie i poruszył sugestywnie brwiami. Roześmiałam się i wzięłam od niego
chusteczki, po czym pobiegłam do salonu.
Mama siedziała na bujanym fotelu. Jake leżał
na jej ramieniu i poklepywała go po plecach. Zobaczyła mnie i gestem ręki
zawołała do siebie. Podeszłam i podałam jej chusteczki. Wytarła mu buzię i
usadziła na kolanach. Mały uśmiechnął się do mnie i zaczął gaworzyć.
Zachichotałam i pomachałam mu ręką przed oczami. Zawsze go to bawiło. Mama
uśmiechnęła się do nas i poprawiła mu ubranko.
– Nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła się
z nim bawić – powiedziałam wesoło. – On jest taki słodki!
– Jeszcze trochę musisz poczekać. Jake jest
za mały żeby mógł się z tobą bawić – odparła wesoło mama.
Spojrzałam na braciszka, który radośnie machał
rękami i uśmiechał się słodko. Już nie mogłam się doczekać naszych wspólnych
zabaw.
~*~*~*~
– Babciu, poczytaj nam bajkę! – poprosiłam,
podchodząc do kobiety, która siedziała na bujanym fotelu i czytała książkę.
– Tak, baję, Jake chce baję! – mój brat wręczył
babci książkę do ręki i zaczął gramolić się na jej kolana.
Kobieta zachichotała i wzięła go na ręce. Ja
usiadłam na krześle obok i uśmiechnęłam się do babci. Poprawiła okulary i
otworzyła książkę.
– Którą bajkę chcecie? O królewnie Śnieżce
czy Smerfy? – zapytała, patrząc na mnie i na Jake’a.
– Smerfy!
– Królewnę Śnieżkę!
Babcia znowu się roześmiała, a my mierzyliśmy
się wzrokiem. Nigdy nie mogliśmy się dogadać, szczególnie kiedy trzeba było
wybrać bajkę do czytania. Mieliśmy różne gusta. Ja lubiłam księżniczki, bale i
książęta, a mój mały braciszek niebieskie stworki i Gumisie. Zazwyczaj mu
ustępowałam, bo jest młodszy, ale bywały chwile kiedy chciałam posłuchać
szczęśliwie zakończonej historii o Kopciuszku albo królewnie Śnieżce.
Spojrzałam na brata i skapitulowałam, widząc
jego duże oczy. Wiedział, że to na mnie działa i perfidnie to wykorzystywał.
Machnęłam ręką i powiedziałam: – Niech będą Smerfy.
Jake uniósł ręce w górę w geście triumfu i
zaczął wydawać z siebie dziwne dźwięki. Babcia roześmiała się i pokręciła
głową. Ja jedynie westchnęłam. Otworzyła książkę na pierwszym rozdziale
historii o Smerfach i zaczęła czytać.
~*~*~*~
– Kate! Jake! Nie biegajcie tak, bo się
przewrócicie – krzyknęła mama z salonu.
Razem z bratem biegaliśmy po domu i szukaliśmy
misia, którego tata przed nami schował. Jake co chwilę na mnie wpadał i
lądowałam z łoskotem na podłodze. Kiedy wstawałam, śmiał się jak opętany i
uciekał. Nasza zabawa trwała od paru minut i nie zapowiadało się, że skończy
się w najbliższym czasie.
– Jesteś pewny, że schowanie misia było
dobrym pomysłem? – zapytała mama tatę, który siedział na bujanym fotelu i
czytał gazetę.
Odwrócił się w jej stronę i powiedział: – Oj
kochanie, daj spokój. Przynajmniej bawią się wspólnie. Nikomu nic się nie
stanie.
– Jeszcze zobaczymy – mruknęła.
Jak na zawołanie, Jake rozpłakał się, bo
wpadł na drzwi i wylądował na podłodze. Mama od razu zjawiła się koło niego i z
troską mu się przyglądała.
– Boli cię coś? – zapytała.
– Głooowwaaaa – zawył między spazmami płaczu.
Mama spojrzała na tatę, który do nas podszedł
i podrapał się po głowie.
– A nie mówiłam? – W jej głosie wyczuwało się
złość.
Popatrzyłam na tatę i rozłożyłam bezradnie
ręce. To nie była moja wina. Jake sam wpadł na drzwi. Ale tłumaczenie tego
mamie nie miało sensu, bo i tak by nie uwierzyła.
~*~*~*~
– Co czytasz? – zapytałam mamę, wchodząc do
salonu.
Siedziała w bujanym fotelu i czytała grubą
książkę. Podeszłam bliżej i usiadłam na kanapie. Popatrzyła na mnie i
uśmiechnęła się.
– Powieść Nicholasa Sparksa. Odrobiłaś
lekcje?
Skinęłam głową i ziewnęłam.
– Tak odrobiłam. Jestem wykończona.
– A gdzie Jake? – zapytała, odkładając
książkę na szafkę.
– Odrabia matematykę razem z tatą. Główkują
nad ułamkami – odpowiedziałam, tłumiąc ziewnięcie, po czym dodałam: – Zjadłabym
coś. Kiedy będzie kolacja?
Mama spojrzała na zegarek i na mnie. Na jej
twarzy zagościł uśmiech.
– Może być za pół godziny, jeśli zaraz
pójdziemy do kuchni.
– Jestem za!
Wstałam z kanapy, a mama z fotela i
skierowałyśmy się do kuchni. Mama wyjęła z lodówki potrzebne składniki i razem
przygotowałyśmy kanapki dla całej rodziny.
~*~*~*~
– Mamo, tato, chciałam wam kogoś przedstawić
– powiedziałam, wchodząc do salonu.
Rodzice siedzieli na kanapie. Jake bujał się
na fotelu i przeglądał komiks z Supermanem. Cała trójka spojrzała w moją
stronę.
– Kogo, kochanie? – zapytała mama,
uśmiechając się miło.
Spojrzałam w bok i zobaczyłam przerażoną
twarz Luke’a. Gestem ręki poprosiłam, aby podszedł bliżej. Przełknął ślinę i
zbliżył się do mnie. Popatrzył na moją rodzinę i pobladł. Był blady jak ściana.
Miałam ochotę wybuchnąć śmiechem na ten widok, ale powstrzymałam się.
Chrząknęłam i wzięłam go za rękę, aby dodać mu otuchy.
– Mamo, tato i Jake, to Luke, mój chłopak –
powiedziałam, patrząc na nich.
Tata wstał z kanapy i podszedł do nas. Kątem
oka zobaczyłam, że mama i Jake robią to samo. Luke przełknął ślinę i o ile to
możliwe, jeszcze bardziej zbladł. Tata popatrzył na niego i wyciągnął dłoń na
przywitanie. Luke odetchnął z ulgą i spojrzał na mnie. Uśmiechnęłam się
radośnie.
– Miło mi ciebie poznać, młody człowieku –
powiedział tata.
– Jestem Mary. Cieszę się, że do nas
przyszedłeś – odparła mama, przesuwając się do przodu i podając rękę Luke’owi.
– Witaj w rodzinie, stary! – krzyknął Jake,
przybijając piątkę mojemu chłopakowi.
Rodzice popatrzyli na niego jak na wariata,
ale Jake wzruszył ramionami i uśmiechnął się rozbrajająco.
– No co? Skoro jest chłopakiem Kate, to tak
jakby był moim bratem – powiedział stając obok swojego „brata”.
Tata, widząc minę Luke’a, roześmiał się
serdecznie, a my razem z nim.
~*~*~*~
– Kate, gdzie jesteś? – usłyszałam głos mamy
dobiegający z kuchni.
– Jestem w salonie – odpowiedziałam cicho.
Stanęła w drzwiach i spojrzała w moją stronę.
Siedziałam na bujanym fotelu i czytałam notatki z chemii. Niedługo miałam zdawać
egzaminy końcowe i bardzo się stresowałam. Przez ostatnie kilka dni ciągle się
uczyłam. Już mi się wszystko mieszało.
– Jaki ci idzie nauka? – zapytała, siadając
na kanapie.
Spojrzałam w lewo i westchnęłam.
– Już mi się wszystko miesza, ale zostały mi
tylko dwa rozdziały. Niedługo powinnam skończyć.
– Na pewno dasz radę. Nie stresuj się, będzie
dobrze.
– Mam nadzieję.
– Masz ochotę na coś hmmm grzesznego? –
zapytała, poruszając sugestywnie brwiami.
Uśmiechnęłam się i zapytałam: – Co masz na
myśli?
– Kakao z bitą śmietaną i czekoladową
posypką?
Mój uśmiech się poszerzył i skinęłam głową: –
Jestem za!
Popatrzyłyśmy po sobie i razem poszłyśmy do
kuchni.
~*~*~*~
– Mamo, tato! Dostałam się! – krzyknęłam,
wymachując kopertą z listem z Oxfordu. – Dostałam się!
Rodzice uśmiechnięci od ucha do ucha podeszli
do mnie i wyściskali. Tata wziął do ręki list i odczytał jego treść na głos.
Nagle koło mnie pojawił się Jake z bukietem kwiatów w ręce. Popatrzyłam na
niego ze zdziwieniem. Brat wzruszył ramionami i podał mi kwiaty.
– Skąd wiedziałeś, że mnie przyjęli? –
zapytałam, unosząc brwi.
Jake uśmiechnął się niewinnie i powiedział: –
Spotkałem listonosza i powiedział mi, że ma dla ciebie list z Oxfordu.
Stwierdziłem, że skoro dostałaś list to na pewno cię przyjęli.
Spojrzałam na rodziców. Tata zachichotał, a
mama pokręciła głową. W tym momencie do naszego domu wpadł Luke z wielkim
bukietem róż. Stanął jak wryty i popatrzył na nas wszystkich. Zobaczył kwiaty
od Jake’a i westchnął.
– Znowu drugi – odparł smutno.
Jake podszedł do niego i poklepał go po
plecach.
– Nie przejmuj się, stary. Kiedyś będziesz
pierwszy.
Słysząc te słowa wszyscy wybuchliśmy
śmiechem.
~*~*~*~
– Spakowałaś wszystko? Sprawdzałaś w pokoju?
– zapytała mama, wychodząc na zewnątrz z pudełkiem pełnym książek.
Skinęłam głową i położyłam walizkę na pakę
ciężarówki.
– Tak wszystko spakowane. Sprawdzałam parę
razy.
– Nie wszystko – usłyszałam głos taty, który
razem z Jake’iem niósł bujany fotel.
Spojrzałam na nich, a potem na mamę. Kobieta
uśmiechnęła się i przesunęła się żeby mężczyźni mogli włożyć fotel na
ciężarówkę. Nic z tego nie rozumiałam.
– Mamo, to twój ulubiony fotel. Dlaczego mi
go dajesz?
Mama uśmiechnęła się i złapała mnie za rękę.
– Kochanie, przyszła pora żeby przekazać go tobie.
Twoja babcia, a moja mama podarowała mi go, kiedy razem z tatą
przeprowadzaliśmy się do naszego domu.
– Ale..
– Nie ma żadnego ale. Pierwsza się
wyprowadzasz, więc fotel należy do ciebie – przerwała mi mama, po czym dodała:
– Niech przyniesie ci szczęście.
Popatrzyłam na rodziców i Jake’a, który
skinął głową i uśmiechnął się szczerze. Odpowiedziałam tym samym i poczułam, że
ktoś stoi za mną. Odwróciłam się i zobaczyłam Luke’a — mojego męża. Przeprowadzam
się do mieszkania, które kupiliśmy. Oboje ukończyliśmy studia z wyróżnieniem i
mamy dobrze płatną pracę.
– Gotowa? – usłyszałam jego głos.
Skinęłam głową i odpowiedziałam: – Tak.
Jestem gotowa.
~*~*~*~
Siedzę na kanapie i drapię za uchem Maxa,
który mruczy z zadowoleniem. Patrzę na bujany fotel i lekko się uśmiecham.
Spokojnie podnoszę kota do góry i sadzam na kanapie, po czym wstaję i podchodzę
do okna. Fotel porusza się pod wpływem ruchów powietrza. Siadam na nim i
wzdycham. Kładę rękę na brzuchu i uśmiecham się sama do siebie. Luke nie wie,
że w moim brzuchu jest mały człowieczek. Dzisiaj byłam u lekarza i przekazał mi
tą radosną wiadomość. Ciekawe czy mój mąż się ucieszy?
Nagle słyszę przekręcanie zamka w drzwiach i
do mieszkania wchodzi mężczyzna mojego życia.
– Kochanie, wróciłem! – krzyczy z
przedpokoju, po czym wchodzi do salonu. Widząc mnie, uśmiecha się promiennie i
podchodzi bliżej. Nasze usta się spotykają i czuję się jak w niebie.
– Co tak siedzisz? – pyta z troską w głosie.
Uśmiecham się i łapię go za rękę.
– Tak jakoś zebrało mi się na wspomnienia –
odpowiadam cicho.
Przytakuje i odgarnia kosmyk włosów z mojej
twarzy.
– Luke…
– Tak, Kate?
– Muszę ci coś powiedzieć.
– Co takiego? – pyta zmartwiony. – Jesteś
chora? Wiem, że byłaś u lekarza.
Kręcę przecząco głową i mówię cicho: – Jestem
zdrowa jak rybka w stawie.
Luke chichocze i widzę iskierki rozbawienia w
jego oczach.
– Tak mówiła twoja mama, kiedy…
– … kiedy poinformowała mnie, że jest w ciąży
– przerywam mu z uśmiechem.
Mój mąż patrzy na mnie z otwartymi ustami, po
czym pyta: – Jesteś w ciąży?
Chichoczę i przytakuję. – Tak Luke, jestem w
ciąży.
Przez chwilę nic nie mówi, po czym przytula
mnie i śmieje się jak mały chłopiec.
– Będę ojcem! – krzyczy radośnie.
– Tak, Luke będziesz ojcem! – krzyczę razem z
nim, po czym oboje wybuchamy śmiechem.
Parę minut później wychodzimy z domu i
jedziemy do rodziców, aby poinformować ich o tej radosnej wieści.
W salonie znowu panuje cisza i spokój. Kot
leniwie przeciąga się na kanapie, a przy oknie stoi bujany fotel. Bujany fotel,
z którym wiąże się wiele wspomnień. Bujany fotel, którego historia pisze się na
nowo.
_________
Mam nadzieję, że się podobało. Proszę o ocenianie według schematu w zakładce "Ocena czytelników"