środa, 23 marca 2016

Bianka ~ Bujany fotel

      Nie wierzyłem, że na lodowatej, kamiennej posadzce leży jej równie zimne, martwe ciało. Po moim policzku spływały łzy, kiedy wolno podchodziłem do nieruchomej siostry. Stanąłem nad nią, czekając aż się obróci, żebym mógł opatrzyć jej rany. Minęła minuta, ale ona nawet nie drgnęła. I choć rozum podpowiadał mi, że po Sophie najzwyczajniej na świecie przyszła śmierć, serce nadal miało nadzieję, że skoczy na mnie ze śmiechem i krzyknie ,,Żartowałam!”. Przez kolejną minutę docierało do mnie, że to prawda. Że ona nie żyje, że straciłem ją bezpowrotnie, że nigdy już nie usłyszę jej głosu, że nie będę mógł z nią żartować, zwierzyć się ze swoich problemów. Bo to jest po prostu koniec.
       Widząc jej puste oczy, w których nie tliły się już charakterystyczne dla niej, kpiące płomyczki, uwierzyłem, że to już koniec Sophie i Alexa. Że teraz będzie sam Alex. To tak, jakby odebrali mi połowę siebie, jakby rozdwoili moją duszę i jedną część doszczętnie zniszczyli, a zostawili po niej tylko bolesną pustkę.
       Straciłem nadzieję, kiedy tata siłą oderwał mnie od Sophie i zaprowadził do domu. Na rękach trzymał martwe ciało córki i chociaż od środka rozrywał go ból, na jego twarzy malowało się tylko zimne opanowanie. Byliśmy na miejscu. Z zaciśniętymi pięściami wszedłem do salonu, który tym razem nie tętnił życiem. Cała rodzina siedziała jak na szpilkach, wszyscy z wielkim zaniepokojeniem i wyczekiwaniem na twarzy. Oni jeszcze nie wiedzieli.
       Załkałem. Dlaczego ona?! Tata położył Sophie na kanapie, a ja rzuciłem się do niej i otrzepałem jej długie, rude włosy z kurzu. Kiedy położyłem rękę na jej ramieniu i nie poczułem nic oprócz przeraźliwego zimna, wybuchnąłem. Z płaczem wyrzuciłem z siebie wszystkie swoje emocje. Rozpacz, żal, bezgraniczny smutek, poczucie beznadziei i samotności, złość i chęć zemsty uwolniły się z mojego ciała, a ja poczułem się trochę lżej. Czyli jednak to prawda, że płacz pomaga, pomyślałem i schowałem głowę w objęciach mamy.
       Ona też musi cierpieć. Potrafiłem wychwycić jej przyspieszone bicie serca i słyszałem szloch pełny przeraźliwej rozpaczy – strata jedynej córki na pewno rani. Ale czy bardziej niż siostry bliźniaczki i przyjaciółki jednocześnie?
        Widziałem załamane twarze i łzy moich braci i sióstr. Czy cierpią tak samo jak ja? Czy tak bardzo ich to boli?
        

~~~~~~~~~~~~~


        Wpatrywałem się w mamę siedzącą w bujanym fotelu. Uśmiechała się. Dziwiło mnie to, a może nawet trochę irytowało. Ja nie mogłem być tak pogodny cztery tygodnie po jej śmierci. Rana była zbyt świeża. Za bardzo bolała. Za bardzo byłem z nią związany.
        Dlaczego ona się uśmiecha? Czyżby nie przejmowała ją jej śmierć? Czyżby nie brakowało jej córki? Mój wzrok bezwiednie wędrował za fotelem. Przód, tył, przód, tył, znowu przód i znowu tył. W nieskończoność. Zaśmiałem się smutno. Nic nie może trwać wiecznie. Kwiaty więdną, skały się kruszą, woda wysycha, ogień gaśnie, a ludzie umierają. Wszystko ma swój koniec.
        Nawet kiedy mama wstała, fotel jeszcze przez chwilę nie przestawał się bujać. Przód, tył, przód, tył.
       Kiedy podeszła do mnie i dalej z niezrozumiałym dla mnie uśmiechem na twarzy przytuliła mocno, całkiem zapomniałem o bujającym się fotelu. Przestałem zwracać na niego uwagę, a on na pewno przestał się kołysać.
       – Najważniejsze to nie zapomnieć.
       Nie pytałem, o co chodzi, żeby nie popsuć jej tego bezpodstawnie dobrego humoru. Przynajmniej ona jedna nie będzie pogrążona w rozpaczy.
        Kiedy wychodziłem z pokoju, mimowolnie zauważyłem, że mama siedzi w fotelu, a on znowu się buja. Dlaczego tak bardzo mnie to zaintrygowało? Dlaczego wydawało się tak ważne?


~~~~~~~~~~~~~


        Otworzyłem białe drzwi pokoju Sophie. Usłyszałem ciche skrzypienie, a moje nozdrza zaatakował aromat staroci i zapomnienia. Z żalem pomyślałem, że czuję się jak w dawno nieuczęszczanym antykwariacie. Wszystkie pamiątki, wazony, ramki i pudełka, które przed jej śmiercią mieniły się i połyskiwały na idealnie wypolerowanych, jasnych półkach, teraz okryte były mrokiem, a kurz przyćmiewał ich dawny blask.
        Przejechałem palcem po jednym z wielu znajdujących się w tym pokoju zdjęć, ścierając z niego trochę pyłu. Fotografia przedstawiała mnie i rudą czternastoletnią dziewczynę o czekoladowych oczach. Jej ostre rysy twarzy rozjaśniał promienny uśmiech.
       Rzadko się uśmiechała. Zawsze opanowana i spokojna, nieznajomych zaszczycała lodowatym spojrzeniem. Przy rodzinie tylko czasami jej kąciki ust podnosiły się troszeczkę do góry. Dopiero kiedy była ze mną, otwierała się i nie zachowywała pozorów niedostępności i obojętności. Moja kochana Sophie. - Uśmiechnąłem się.
        To była zmiana w mojej postawie. Nazywałem Sophie po imieniu, nie chciałem o wszystkim z nią związanym zapomnieć. O ciemnym lesie i jej martwym ciele. Nie miałem ochoty wyprzeć z głowy zarówno tych wesołych, czekoladowych oczu, jak i tych pośmiertnych, pustych, bez wyrazu. Nie wymazywałem już z pamięci tych lśniących rudych loków, także te zakurzone, rozczochrane pozostały w mojej głowie.
       Mogłem już bez tego okropnego, otępiającego bólu w sercu o niej myśleć. Nie zniknął on całkiem, ale nie było aż tak źle. Potrafiłem przecież już normalnie funkcjonować, a nawet zdobyłem się na powrócenie do miejsca, z którym wiąże się tyle wspomnień. Przez całe ostatnie pięć tygodni obawiałem się, że wraz z pojawieniem się w jej pokoju moja dopiero co zagojona rana po stracie Sophie ponownie się otworzy i znów będzie tak bardzo bolała.
         Ale jak to ludzie mówią - czas leczy rany.
       

~~~~~~~~~~~~


        Siedzę w bujanym fotelu. Kołyszę się w przód, tył, znowu w przód, znowu w tył. Czy to nie ma końca? Nawet kiedy wstanę, fotel będzie nadal się bujał. Dziwny ten mechanizm. Chwilę się zastanawiam i dochodzę do wniosku, że podobnie jest w życiu. Cały czas cofamy się, idziemy do przodu. Wydaje nam się, że to będzie trwało w nieskończoność. Tak jednak nie jest. Przychodzi po nas śmierć. Zabiera ze sobą… Ale podobnie jak ten fotel nie przestaje się bujać, my jeszcze nie umieramy. Inni przecież dalej o nas pamiętają.  Póki ludzie o nas nie zapomną, my dalej będziemy żyć.
         Teraz rozumiem słowa mamy. Teraz wiem, dlaczego się uśmiechała. Sophie przecież nadal żyje.


~~~~~~~~~~~~

         Witam, witam!
         Przybywam z opowiadaniem! Mam nadzieję, że podobała wam się moja interpretacja opowiadania ,,Bujany fotel". Wiem, że tekst nie jest zbyt długi, ale myślę, że zawarłam w nim wszystko, co chciałam. Oczywiście  w komentarzach możecie napisać, co sądzicie. Przypominam, że ocenianie według schematu jest mile widziane. 

1. Język (1-10 + można napisać dlaczego)
2. Pomysł (1-10 + można napisać dlaczego)
3. Ortografia i gramatyka (1-10 + można napisać dlaczego)
4. Poprowadzenie akcji (1-10 +można napisać dlaczego)
5. Długość opowiadania (Za długie / Odpowiednie / Zbyt krótkie + można napisać dlaczego)
Dodatkowo możecie zamieścić Subiektywną Opinię o opowiadaniu. Zachęcam do oceniania.

Pozdrowionka, 
Bianka

6 komentarzy:

  1. 1. Język 10/10
    2. Pomysł 10/10
    3. Ortografia i gramatyka 9/10
    4. Poprowadzenie akcji 9/10
    5. Długość opowiadania: odpowiednia
    Co tu dużo mówić? Miło się czytało. I nie usunęło mi komentarza ;)

    Pozdrawiam,
    Mentrix

    OdpowiedzUsuń
  2. 1. Język - 9. Niewyszukany, prosty, nieprzekombinowany; w końcu opisywane są uczucia człowieka takiego, jak każdy z nas. Dziwne, jakby nam tutaj wyskakiwał z jakimiś szalonymi słowami, których nawet słowniki nie znają :D
    2. Pomysł - 8. Jest oryginalny na swój sposób, ale też jednocześnie nie jakoś kosmicznie niespotykany.
    3. Ortografia & gramatyka? Błędów nie zauważyłam, więc musi być 10 :D
    Poprowadzenie akcji - hmm. Tutaj miałam problem. Bo ona była poprowadzona poprawnie, ale w tej kategorii mam w sumie zawsze problem. No bo... w jakiś sposób zakończenie było przewidywalne. Ale też nieprzewidywalne. Nie było zaskakujące, ale też nie było nudne. No i taką mam zawsze zagwostkę, jak oceniam opowiadanie w tej kategorii XD Ale, anyway, nie mogę dać mniej niż 9, bo prowadzenie akcji było po prostu poprawne :)
    Długość: oczywiście odpowiednia :)

    Wszystko było naprawdę dobre, mimo, że takie ponure i smutne... Trochę nie podobało mi się to podsumowanie z porównaniem życia do fotela bujanego, ale to moja subiektywna opinia, jak bym tak tego nie porównała. Ale poza tym jest wspaniale i naprawdę uwielbiam to opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poprowadzenie akcji jest Kotem Schrödingera XD

      Usuń
    2. Hej, hej!
      Wiesz... Jak to pisałam, jakby to ująć w delikatny sposób, nie byłam zbytnio w dobrym nastroju xd Ale cieszę się, że ci się podobało, choć do zakończenia nie jesteś przekonana.
      W ogóle 10 za gramatykę? Jeszcze nigdy tyle nie dostałam chyba xd Przynajmniej sobie nie przypominam.
      Uwielbiasz? O ja cię! Dziękuję ci naprawdę!
      Ja raczej nie mam problemów z prowadzeniem akcji. Zawsze daję 10 albo 9 (zależne od wewnętrznego przeczucia xd) chyba, że się straszliwie wlecze.
      Bianka :)

      Usuń
    3. 10, bo mówię, błędów nie zauważyłam :P Może ich nie ma, a może jestem ślepa XD

      Usuń

Mia Land of Grafic