środa, 23 marca 2016

Dora - Bujany fotel

    Witam. Na wstępie chcę Was ostrzec, że opowiadanie to było pisane pod wpływem impulsu. Pomyślałam - Wzór Spod Pióra na mnie czeka! Powinnam coś napisać - i weszłam na blogspot, aby za coś się zabrać. Sprawdziłam tematy, żaden mi nie pasował i chciałam wymyślić coś sama, ale mam tendencję do powtarzalności i tematów fantasy, więc zdecydowałam się na " Bujany Fotel ". Od razu przyszedł mi na myśl fotel z filmu " Obecność ", ale pomyślałam, że to zbyt ciężkie na tę porę dnia, więc oto, co powstało. Znowu będzie rodzinnie i łzawo, ale mam nadzieję, że podołałam własnym wymaganiom i waszym wyobrażeniom, rzecz jasna. Z góry dziękuję za wasze opinie, które powinniście zostawiać według wzoru, zawartego w zakładce " ocena czytelników " . 

Wysoka, szczupła brunetka, wysiadła z eleganckiego, czarnego audi A8, wzbudzającego zainteresowanie wśród przechodniów i otworzyła tylne drzwi. Zabrała z tylnej kanapy swoją torebkę, zawiesiła ją na ramieniu i odgarniając swoje długie loki na plecy, ruszyła w stronę budynku kancelarii adwokackiej, w której była umówiona na spotkanie. Okoliczności wymagały od niej eleganckiego, stonowanego ubioru, zachowanego w ciemnych odcieniach. Nie chodziło tutaj o spotkanie z urzędnikiem, ani powagę sytuacji, a o to, że zaledwie od miesiąca była w żałobie po ukochanej babci, Grethcie. Nawet jeżeli jej kolorowa, wesoła osoba pragnęłaby, aby jej wnuczka żyła dalej, bez odmawiania sobie przyjemności, to ona i tak nie potrafiła już czerpać przyjemności z życia. Miała wrażenie, że w jej świecie zabrakło kolorowego tuszu, jak w drukarce, w pracy, więc wszystko teraz jest czarno białe. Nie potrafiła już śmiać się z dowcipów, cieszyć z maleńkich rzeczy, jak to robiła do tej pory. Stała się poważną, nieco zgorzkniałą dyrektorką banku, z którą nie było łatwo nawiązać kontaktu. 
    Zastanawiała się, wchodząc po ogromnych, zatłoczonych schodach, czy reszta jej rodziny jest już na miejscu. W jej głowie wciąż pobrzmiewały słowa babci, która na łożu śmierci błagała ją o zaopiekowanie się Milesem, jej bratem. Wbrew temu, co można wnioskować z tej prośby, Miles był dorosłym mężczyzną. Był po prostu niedojrzały, nieco zagubiony i przede wszystkim arogancki. Mary nie mogła pojąć, jak mając dwadzieścia trzy lata, wciąż można żyć na czyjś rachunek. Nie miała do niego pretensji o to, że nie opuścił domu rodzinnego, bo to według niej nic złego, ale o to, że po śmierci babci stał się niewypłacalny, a wręcz biedny, jak mysz kościelna. Dlaczego? Ponieważ nie pracował! Nigdy, w całym swoim życiu, nie tknął żadnej pracy, nie doznał wysiłku fizycznego, ani nawet psychicznego. Był zwyczajnym pasożytem i chociaż babcia zawsze karciła ją, za nazywanie go w ten sposób, ona nigdy nie przestała tak myśleć. 
    Dotarła na drugie piętro, skręciła w prawo i zerknęła na zegarek, na lewej dłoni. Za trzy minuty rozpocznie się odczytywanie testamentu. Przyśpieszyła kroku, rozglądając się dookoła, w poszukiwaniu pokoju numer dwadzieścia dwa. W końcu dotarła. Przed drzwiami nie było nikogo i martwiła się, że będzie jedyną osobą, która dotrze na czas, albo która dotrze do tego miejsca w ogóle. Zapukała trzy razy, sięgnęła do klamki i nacisnęła na nią, po czym drzwi ustąpiły. Weszła do środka, przeprosiła automatycznie za tak późne przybycie i zamknęła za sobą drzwi, a kiedy się odwróciła, jej oczom ukazało się jej rodzeństwo. Wysoki, szczupły Miles, na kacu i niska, rudowłosa, uśmiechnięta Lily, z małą Olivią na kolanach. Mary odetchnęła z ulgą. Chociaż ostatnia wola babci zostanie uszanowana...
- Cześć, Krwawa Mary- przywitał ją jej brat, jak zwykle w sposób kolokwialny i arogancki, na co kobieta nie zareagowała. Nauczyła się, że lepiej jest go ignorować, niż wdawać się z nim w niedojrzałe dyskusje. Ucałowała maleńką Olivię w czoło, przywitała siostrę i zajęła miejsce wskazane przez adwokata. Był to starszy, siwy pan, z uroczym uśmiechem, który towarzyszył ich rodzinie odkąd pamiętała. Był rodzinnym adwokatem, ale i dobrym przyjacielem Grethy. 
- Cieszę się, że jesteśmy już w komplecie- zwrócił się do ich czwórki, po czym otworzył dużą, czerwoną teczkę, z której wyjął cztery koperty. Trzy z nich odłożył na bok, a jedną otworzył i rozłożył ozdobny papier. Mary od razu go poznała. Babcia pisała listy na tym papierze od wieków, aż miejscowy sklep zaczął go sprowadzać tylko na jej zamówienie i płaciła za niego niepoważnie duże pieniądze. Nikt jej jednak za to nie potępiał. Stephan, bo tak na imię miał adwokat rodziny, odchrząknął, rozejrzał się po zebranych i poprawił okulary połówki.- Wasza babcia, życzyła sobie, abym zaczął od najmłodszej z was i pomijając wstępy, od razu przeszedł do jej woli- oświadczył, a Mary uniosła wysoko brwi.
- Jak to pominął wstępy?- zapytała, zła, że obcy człowiek decyduje o tym, czy powinna wysłuchać całości testamentu, czy tylko kilku formalnych punktów. Mężczyzna posłał jej uspokajający uśmiech i ułożył pomarszczoną dłoń na kopertach, leżących obok.
- Każdy z was, po odczytaniu głównego aktu, dostanie list od babci, przeznaczony wyłącznie dla was- wyjaśnił, a Mary odetchnęła z ulgą. Po jej ukochanej babci, która ją wychowała, nauczyła jak walczyć o swoje, jak być dobrym człowiekiem, pozostały jej tylko wspomnienia. Jeżeli ktokolwiek posiadał cokolwiek, co napisała, albo zrobiła sama, musiała to natychmiast mieć.- Mojej jedynej, ukochanej prawnuczce, pozostawiam moje oszczędności na kącie, które założyłam w dzień jej narodzin. Mam nadzieję, że mój wkład w jej przyszłość, nie pozwoli jej nigdy o mnie zapomnieć- zaczął czytać, a Mary zacisnęła mocno palce na oparciach krzesła i wstrzymała oddech. Nie chciała się rozkleić przy tych niewdzięcznikach, jakimi było jej rodzeństwo. Wolała udawać obojętną.- Mojemu wnukowi, Milesowi pozostawiam mój wóz i jedną trzecią domu, w którym zawsze znajdzie schronienie i w którym zawsze będę nad nim czuwała. Córce, Lilianne, pozostawiam mój wkład w miejscową gazetę, aby mogła spełniać się zawodowo, jako dziennikarka, którą tak bardzo pragnie być oraz jedną trzecią mojego domu, w którym została wychowana i do którego zawsze może wrócić. Moje oszczędności, wpłacane na fundusz, w trakcie większości mojego życia rozdzielam, pomiędzy ich dwójkę i pozwalam wypłacić, dopiero w piątą rocznicę mojej śmierci, aby przez cały ten czas nie zapomnieli o swojej poczciwej babci.
    Wydawałoby się, że Gretha rozdzieliła wszystko pomiędzy tylko dwójką swoich wnucząt, jakby pominęła Mary. Nie umknęło to niczyjej uwadze. Miles czuł się, jakby wygrał na loterii, a Lily była zdenerwowana. Dlaczego babcia miałaby pominąć swoją ukochaną wnuczkę, z której była najbardziej dumna, z którą miała najlepszy kontakt? Jak to możliwe, że zostawiła ją z niczym? Jednak Stephan szybko rozwiał ich wątpliwości ...
- Mojej wnuczce, Mary Elizabeth Louise, pozostawiam jedyną rzecz, która sprawiła, że byłyśmy, jak jedna dusza, w dwóch ciałach. Pozostawiam jej coś, co łączyło nas przez wszystkie te lata. Coś, co towarzyszyło nam w ciepłe, letnie poranki i zimowe wieczory, co nigdy nie opuściło mojego domu, co zawsze wywoływało uśmiech na jej twarzy. Coś, co pozostało niezmienne odkąd miała trzy lata i mam nadzieję, że nigdy nie ulegnie żadnym modyfikacjom...
W miarę czasu, jak Stephan odczytywał wszystkie przenośnie, określenia i odnośniki do rzeczy, którą odziedziczyła Mary, jej oczy coraz bardziej lśniły od łez. Nie były to jednak łzy smutku, po utracie kogoś, kogo tak bardzo kochała, ale łzy szczęścia. Już na początku zrozumiała, co dostanie. Zrozumiała, że nie będą to pieniądze, ani dom, ani samochód, ani żadne zabezpieczenie na przyszłość. Wiedziała, że nie będzie to nic materialnego i nie dlatego, że babcia pominęła ją w tej kwestii, ale dlatego, że wiedziała, że pieniądze to nie to, czego Mary potrzebowała. Mary Louise miała już majątek, którego osobiście się dorobiła. Miała drogi, piękny dom, nowy, sprawny samochód, drogie buty, ubrania, masę torebek i obszerne konto w banku. Miała wszystko, o czym marzyło jej rodzeństwo. I właśnie dlatego dostała od swojej babci, swojej opiekunki, swojego anioła stróża, jedyną rzecz, która trzymała ją przy byciu sobą. Jedyną rzecz, która zamykała w sobie historię całego jej życia. W końcu babcia miała rację, ta rzecz towarzyszyła ich dwójce odkąd Mary sięgała pamięcią. Jako mała dziewczynka siedziała babci na kolanach i wysłuchiwała jej opowieści o dziadku, który był cudownym partnerem, mężem, ojcem i cieślą. Jako nastolatka siedziała wieczorami na werandzie i rozmawiała przez telefon do północy. Jako dorosła kobieta, kobieta sukcesu, wracała do domu, brała koc, kubek z świeżo zaparzoną kawą i wychodziła na zewnątrz, aby odpocząć od zgiełku miasta i codziennych spraw bankowych. Jej babcia wiedziała, że w całym jej życiu, jedynym, czego potrzebowała, tak naprawdę były miłość i troska, a nic innego nie mogło symbolizować tych dwóch wartości, bardziej od tej rzeczy. 
- Co takiego przepisała ci babcia?- zapytała, nieco zdezorientowana i zniecierpliwiona Lily, na co Mary odpowiedziała wesołym uśmiechem i wzruszeniem ramion.
- Bujany fotel- wyszeptała, przez łzy, wywołując zdumienie na twarzach zebranych. Dla nich był to stary, nic nie warty mebel, który należało wyrzucić, ale dla niej był to symbol miłości, udanego dzieciństwa i cudowna historia. Był to fotel, który dziadek zrobił dla babci w pierwszą rocznicę ich ślubu. Od tamtej pory minęły pięćdziesiąt cztery lata, a fotel wciąż stał w tym samym miejscu, tak samo piękny i wygodny. A teraz należał do Mary, która całe swoje życie marzyła o posiadaniu go ... 

6 komentarzy:

  1. Zacznę od tego, że pisanie pod wpływem impulsu wychodzi Ci genialnie :D
    A teraz oceny:
    1. Język 8 (Prosty i fajny język, bez fajerwerków ale ma swój urok)
    2. Pomysł 10 (Bez wahania daję 10, pomysł cudowny i trafiający głęboko w serce ;))
    3. Ortografia i gramatyka 7 (Nie mogę dać więcej, bo zauważyłam zbędne przecinki, powtórzenia i to nieszczęsne konto (napisałaś "na kącie" zamiast "na koncie" no ale może to przeoczenie)
    4. Prowadzenie akcji 10 (Nie mam zastrzeżeń, czytało się szybko i zainteresowałaś mnie)
    5. Długość opowiadania: odpowiednia
    Subiektywna ocena: Bardzo mi się podobało. Szczególnie końcówka podbiła moje serce. Lubię takie opowiadania z przesłaniem ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. 1. Język 9
    2. Pomysł 10 (kurczę, nawet się wzruszyłam)
    3. Ortografia i gramatyka 10 (prawdopodobnie nie mam racje, bo się nie znam, ale po prostu tak dobrze mi się to czytało, że nie zwracałam uwagi na błędy)
    4. Poprowadzenie akcji 10
    5. Długość opowiadania odpowiednia

    Co tu dużo mówić? Piękne, wzruszające i pokazujące, że nie tylko pieniądze w życiu się liczą.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, hej!
    1. Język 10/10
    2. Pomysł 10/10
    3. Ortografia i gramatyka 8/10 (Za dużo przecinków! Mniej ich! I powtórzenia. Na przykład w pewnym momencie napisałaś trzy razy mieć pod rząd)
    4. Poprowadzenie akcji 10/10
    5. Chciałabym więcej!
    Wzruszyłam się, powiem ci. Naprawdę mi się podobało. To cudownie, że potrafisz w swoim opowiadaniu zawrzeć tak dużo uczuć i emocji. I że trafiają do czytelnika :)
    Pomysł cudowny :)
    Pozdrowionka,
    Bianka

    OdpowiedzUsuń
  4. Język - 8. Jest w porządku, ale spotkałam wiele przeładowanych zdań. Jeszcze o tym wspomnę zaraz :)
    Pomysł - 10! Nie ma powodu być mniej ;) Opowiadanie budzi we mnie empatię. Nie wiem dlaczego, ale czuję to, czuję ten cały pomysł, dociera do mnie.
    Ortografia, ale przede wszystkim gramatyka - 6. Nie chcę tego robić, ale muszę - są powtórzenia, przeładowane zdania, o których już mówiłam, źle postawione przecinki... A według mnie największym problemem są właśnie te przeładowane zdania. Patrz, to zdanie:
    "(...) - zapytała, nieco zdezorientowana i zniecierpliwiona Lily, na co Mary odpowiedziała wesołym uśmiechem i wzruszeniem ramion."
    ...można byłoby przerobić na dwa krótsze zdania, które brzmiałyby tak:
    "(...) - zapytała nieco zniecierpliwiona i zdezorientowana Lily. Mary odpowiedziała na to uśmiechem i wzruszeniem ramion."
    Brzmi odrobinę lżej, prawda? Albo to:
    "Wysoka, szczupła brunetka, wysiadła z eleganckiego, czarnego audi A8, wzbudzającego zainteresowanie wśród przechodniów i otworzyła tylne drzwi." - Nie mam pomysłu jak to zdanie podzielić, zamieniłabym je na coś takiego:
    "Auto, którym przyjechała wysoka, szczupła brunetka, wzbudzało spore zainteresowanie wsród przechodniów. Kobieta wysiadła z niego i otworzyła tylne drzwi" - nie wiem, czy to jest lepiej, być może to tylko mój odbiór, ale ja jestem trochę uczulona na takie ciężkie, przeładowane zdania. Potraktuj to jako malutką radę, a nie krytykę, bo ja absolutnie nic krytykować nie chcę :)
    Poprowadzenie akcji - 10 :) Też nie ma powodu, żeby było mniej :D
    Długość odpowiednia, chociaż więcej by nie zaszkodziło :D

    Tak jak mówiłam, nie chcę Cię krytykować, tylko doradzam, że czasem lepiej napisać trzy krótkie zdania niż jedne długie, w którym sam autor gubi się w przecinkach (właśnie napisałam zdanie na cztery linijki, tak swoją drogą XD). Poza tym bardzo mi się podobało i czekam na Twoje kolejne opowiadania! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jedno długie*, eh, taka ja mądra, że sama robię literówki xd

      Usuń
    2. Niczym mnie nie urazilas, wręcz przeciwnie ! Masz rację, mam tendencję do zbyt długich zdań, bo wydaje mu się, że dobrze brzmią :) Postaram się to poprawić, dziękuję !

      Usuń

Mia Land of Grafic