piątek, 11 marca 2016

Bianka ~ Dziesięć sekund szczęścia

      Noc, mrok, rażący w oczy błysk światła samochodu, wyjeżdżającego zza zakrętu. A potem już tylko ciemność, powoli otulająca mój umysł.


~~~~~~~~~


      Obudziłem się z dziwnym uczuciem, że o czymś zapomniałem. Jakbym chciał powiedzieć coś bardzo ważnego, ale w ostatnim momencie uciekło mi to z głowy. Było to na tyle męczące, że początkowo nie zauważyłem, gdzie i w jakim stanie się znajduję.
      Dopiero teraz poczułem ból, który uderzył w moje ciało. Kości cierpiały okropne katusze, mocno pulsując. Nie potrafiłem tego znieść, więc wierzgnąłem się mocno, mając nadzieję, że uchroni mnie to od straszliwego bólu, który zawładnął moim ciałem. Nie pomogło to jednak ani trochę, a zwiększyło tylko męczarnie.
      A potem biel ścian szpitalnych została zastąpiona przez nieprzeniknioną czerń, która ponownie odesłała mnie w ramiona mroku i ciemności.
     
~~~~~~~~~


      Później poszło szybko. Badania, kontrole i wizyty lekarzy wykazały, że straciłem pamięć z ostatnich sześciu lat. Od rodziców dowiedziałem się, że był to podobno najważniejszy moment mojego życia, w którym poznałem swoją dziewczynę, napisałem książkę i odnalazłem swój cel.
       
~~~~~~~~~
      
      Agatha, moja dziewczyna, której po wypadku nie potrafiłem na nowo pokochać, stanęła przede mną z wyraźnie zdenerwowaną miną. Coś musiało ją gryźć, bo nie przestawała miętosić rękawa swojej niebieskiej koszuli i umiejętnie unikała mojego wzroku.
      – Coś się stało? – spytałem, aby przerwać niezręczną dla niej sytuację.
      Spojrzała na mnie zrozpaczonym wzrokiem.
      – Ja już tak po prostu nie mogę! – wybuchła. – Nie potrafię żyć ze świadomością, że mnie wcale nie kochasz i nie pamiętasz! To jest dla mnie zbyt trudne… Nie chcę się tak zamęczać… Muszę odejść – zaniosła się płaczem.
      Nie wiedziałem, co mam powiedzieć, więc objąłem ją tylko ramieniem. Nie miałem jej tego za złe. Trochę mnie to zabolało, to fakt, ale nie wywołało jakiejś straszliwej rozpaczy. W końcu straciłem wszystkie wspomnienia związane z Agathą, a jedynym uczuciem, którym potrafiłem ją darzyć, była wdzięczność za pomoc w próbach odzyskania pamięci po wypadku.
      Starała się mi wtedy bardzo pomóc. Razem z nią i rodzicami robiliśmy wycieczki do miejsc, w których przebywałem przez ostatnie sześć lat. Licząc, że może to mi pomoże, odwiedziliśmy mój akademik, a następnie kawiarnię, w której piłem kawę, będąc na studiach, wyjechaliśmy nawet do miasteczka, w którym ze swoimi znajomymi spędzałem wakacje. Niestety, pomimo wielkich starań moich bliskich, nie udało się mi pomóc.
      Więc kiedy Agatha wybuchła płaczem, poczułem tylko lekki ucisk w żołądku spowodowany zdenerwowaniem i może trochę zawodem. Przyzwyczaiłem się już do jej towarzystwa, nawet trochę mnie cieszyło, mimo że dziewczyna często emanowała negatywną energią.
      Rozumiałem ją. Potrafiłem pojąć, dlaczego odchodzi i zostawia mnie samego z rodzicami.


~~~~~~~~~~
      
      Obudziłem się w środku nocy zlany potem po jakimś koszmarze sennym, którego już nie pamiętałem. Moja klatka unosiła się nierównomiernie, a ja dyszałem ciężko, próbując złapać oddech. Mój wzrok momentalnie skierował się ku oknu, z którego wieczorami można było podziwiać przepiękne zachody słońca. Niebo wtedy robiło się krwistoczerwone, sprawiając, że świat wyglądał nienaturalnie pięknie, jakby wyciągnięty z jakiejś bajki.
      Ale tym razem to nie wspaniała sceneria przykuła moją uwagę. Udało się to zwykłemu drewnianemu parapetowi. Wpatrywałem się w niego, wiedząc, że coś ważnego jest z nim związane.
      I wtedy sobie przypomniałem. W mojej głowie powstał obraz bladej Agathy, stojącej przy ścianie. Była zdyszana, a swoją rękę, która obficie krwawiła, brudząc delikatną, białą koszulkę, opierała o drewniany parapet.
      
~~~~~~~~~


      – Od tego czasu już nic nie jest dobrze – powiedziałem do psychologa. – Boję się, że to ja wszystko zrobiłem, że to ja zraniłem Agathę, że w ciągu tych sześciu lat, których nie pamiętam, zamieniłem się w potwora, krzywdzącego swoich bliskich.
      Doktor Lowd wpatrywał się we mnie przyjaznym wzrokiem. Mało mówił, raczej wolał słuchać i kiwać głową. Chyba chciał, abym opowiedział mu o swoich problemach do końca. Więc mówiłem o wypadku, o odejściu Agathy, o pierwszym przebłysku pamięci. A on nie komentował, spoglądał na mnie tylko mile, co sprawiało, że czułem się przy nim swobodnie i chciałem powierzyć mu swoje wszystkie tajemnice.
      – Ale na tym sprawa się nie skończyła. Miałem drugi przebłysk pamięci…


~~~~~~~~~


      Siedziałem pod szafą, tępo wpatrując się w swoje niezaścielone łóżko. Kręciło mi się w głowie, bo od dwóch dni nie mogłem nic przełknąć. Zdenerwowanie i strach przed samym sobą, przed tym, co kryje się we mnie, gdzieś w środku całkowicie odebrały mi apetyt i siły. Nie potrafiłem spać, a jeśli już udawało mi się zasnąć, dręczyły mnie koszmary senne. Nic więc dziwnego, że mój wygląd także na tym ucierpiał. Byłem bledszy i chudszy, a fioletowe wory spowodowane niewyspaniem od dłuższego czasu zdobiły moje oczy.
      Tym razem nie czułem nic, co mogłoby mnie przygotować na kolejny przebłysk pamięci. Przyszedł nagle i niespodziewanie, pogrążając mnie w jeszcze większej rozpaczy.
      Zobaczyłem zakrwawioną Agathę, upadającą na łóżko. Uciekaj, krzyknęła rozpaczliwie, a po chwili za drzwiami naszej sypialni zniknął jakiś mały chłopczyk.
      Nie miałem wątpliwości, że był to nasz syn.


~~~~~~~~~


      – Już nic nie jest dobrze. Dlaczego nie ma teraz tutaj tego chłopczyka? Co się z nim stało? Czy ja go zabiłem? Co się z nim, do cholery, stało?!
      Energicznym ruchem podniosłem się z krzesła, przewracając je na ziemię. Niestety, rozmowy z psychologiem nie przynosiły na razie żadnych efektów. Nie poprawił się ani mój stan fizyczny, ani psychiczny.
      Doktor Lowd siłą ponownie posadził mnie na miejscu.
      – Rozmawiałeś z Agathą? Pytałeś się jej, kim jest to dziecko? Dzwoniłeś do rodziców? – spytał, a jego głos wydawał się miękki i uspokajający.
      – Tak. Dzwoniłem do nich, ale nie chcieli mi nic powiedzieć. Agatha tłumaczyła, że nie chce już do tej sytuacji wracać, a kiedy dalej nalegałem, aby mi odpowiedziała, rozpłakała się i rozłączyła. Teraz już nie odbiera ode mnie telefonów.
      Doktor pokiwał głową ze zrozumieniem, chociaż myślę, że wcale mnie nie rozumiał, że nigdy w życiu nie przeżył podobnej sytuacji, że nie bał się tego, co zrobił w przeszłości, nie obawiał się tego, co się w nim w środku czai. 
      Psycholog spojrzał na zegarek na ręce.
      – Na dzisiaj musimy już kończyć – powiedział spokojnie i wstał, podając mi rękę. Chwyciłem ją, mocno potrząsnąłem i, rzucając krótkie ,,Do widzenia”, wyszedłem z gabinetu.
      
~~~~~~~~~


      Zanim dotarłem do domu minęło trochę czasu, więc kiedy przed drzwiami wejściowymi zobaczyłem małą paczkę, była już godzina dwudziesta pierwsza. Chwyciłem ozdobnie zapakowane pudełko do prawej ręki, a drugą przekręciłem klucz w zamku. Od razu zapaliłem światło, żeby móc przeczytać, kto wysłał mi paczkę. Okazało się, że to rodzice.
      Wchodząc do salonu, już zdzierałem kolorowy papier. W środku pudełka znajdowała się książka, a jeśli dobrze widziałem, została napisana przeze mnie. Tak przynajmniej głosił napis na środku okładki.
      W środku paczuszki znalazłem jeszcze małą karteczkę z krótką notką.
      


      Mamy nadzieję, że ci to pomoże,
      Mama i tata


      Wzruszyłem ramionami i podjąłem szybką decyzję. Skoro rodzice twierdzą, że ta książka może rozwiązać moje problemy, czemu by jej nie przeczytać. Od razu usiadłem na fotelu i zatopiłem się w lekturze.
      Nie spodziewałem się takich efektów. Nie miałem pojęcia, że po ukończeniu książki po prostu sobie wszystko przypomnę. Czy to była sprawa emocji, uczuć i przeżyć zawartych w powieści? Tego nie wiem, a w tamtym momencie wcale mnie to nie obchodziło.
      Na moje usta wpłynął uśmiech, kiedy zdałem sobie sprawę, że wcale nie jestem mordercą, że wcale nie zraniłem Agathy, że wcale nie zabiłem swojego dziecka. Że to wszystko wina nie moja, a mężczyzny w kominiarce, który porwał naszego synka. Naszego Tomy’ego.
      I choć spłynęła na mnie ogromna tęsknota za dzieckiem, już nie byłem aż tak zrozpaczony, bo wypełniła mnie także miłość do niego i Agathy, a to właśnie tego uczucia przez ostatnie kilka tygodni tak bardzo mi brakowało.
      A dziesięć sekund szczęścia, podczas których odzyskałem wszystkie wspomnienia, były chwilą, w której odkryłem siebie na nowo, momentem, który choć trochę polepszył moje życie.


~~~~~~~~~~


      Przepraszam wszystkich za takie opóźnienie, ale miałam małe urwanie głowy i nie potrafiłam znaleźć czasu na pisanie. Zapraszam wszystkich do komentowania! Bianka


      Bujany fotel – temat na następny tydzień.

2 komentarze:

  1. Temat zaakceptowany :)
    A teraz moja ocena:
    1. Język 8/10 (piszesz dobrze, ale momentami coś mi zgrzytało)
    2. Pomysł 8/10 (Podobało mi się, momentami mnie zaskoczyłaś)
    3. Ortografia i gramatyka 7/10 (zauważyłam powtórzenia i coś mi zgrzyta w pierwszym akapicie: jedno zdanie jest za długie i to zdanie rozpoczynające się od "Więc". Ale pomijając to jest ok)
    4. Prowadzenie akcji 10/10 (Nie mam zastrzeżeń)
    5. Długość opowiadania: odpowiednia
    Subiektywna ocena: Podobało mi się, pomimo kilku błędów. Czekam na więcej Twoich opowiadań :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za opinię. Cieszę się, że ci się podobało :)

      Usuń

Mia Land of Grafic