Noc, mrok, rażący
w oczy błysk światła samochodu, wyjeżdżającego zza zakrętu. A potem już tylko
ciemność, powoli otulająca mój umysł.
~~~~~~~~~
Obudziłem się z
dziwnym uczuciem, że o czymś zapomniałem. Jakbym chciał powiedzieć coś bardzo
ważnego, ale w ostatnim momencie uciekło mi to z głowy. Było to na tyle
męczące, że początkowo nie zauważyłem, gdzie i w jakim stanie się znajduję.
Dopiero teraz
poczułem ból, który uderzył w moje ciało. Kości cierpiały okropne katusze,
mocno pulsując. Nie potrafiłem tego znieść, więc wierzgnąłem się mocno, mając
nadzieję, że uchroni mnie to od straszliwego bólu, który zawładnął moim ciałem.
Nie pomogło to jednak ani trochę, a zwiększyło tylko męczarnie.
A potem biel ścian
szpitalnych została zastąpiona przez nieprzeniknioną czerń, która ponownie
odesłała mnie w ramiona mroku i ciemności.
~~~~~~~~~
Później poszło
szybko. Badania, kontrole i wizyty lekarzy wykazały, że straciłem pamięć z
ostatnich sześciu lat. Od rodziców dowiedziałem się, że był to podobno
najważniejszy moment mojego życia, w którym poznałem swoją dziewczynę,
napisałem książkę i odnalazłem swój cel.
~~~~~~~~~
Agatha, moja
dziewczyna, której po wypadku nie potrafiłem na nowo pokochać, stanęła przede
mną z wyraźnie zdenerwowaną miną. Coś musiało ją gryźć, bo nie przestawała
miętosić rękawa swojej niebieskiej koszuli i umiejętnie unikała mojego wzroku.
– Coś się stało? –
spytałem, aby przerwać niezręczną dla niej sytuację.
Spojrzała na mnie
zrozpaczonym wzrokiem.
– Ja już tak po
prostu nie mogę! – wybuchła. – Nie potrafię żyć ze świadomością, że mnie wcale
nie kochasz i nie pamiętasz! To jest dla mnie zbyt trudne… Nie chcę się tak
zamęczać… Muszę odejść – zaniosła się płaczem.
Nie wiedziałem, co
mam powiedzieć, więc objąłem ją tylko ramieniem. Nie miałem jej tego za złe.
Trochę mnie to zabolało, to fakt, ale nie wywołało jakiejś straszliwej
rozpaczy. W końcu straciłem wszystkie wspomnienia związane z Agathą, a jedynym
uczuciem, którym potrafiłem ją darzyć, była wdzięczność za pomoc w próbach
odzyskania pamięci po wypadku.
Starała się mi
wtedy bardzo pomóc. Razem z nią i rodzicami robiliśmy wycieczki do miejsc, w
których przebywałem przez ostatnie sześć lat. Licząc, że może to mi pomoże,
odwiedziliśmy mój akademik, a następnie kawiarnię, w której piłem kawę, będąc
na studiach, wyjechaliśmy nawet do miasteczka, w którym ze swoimi znajomymi
spędzałem wakacje. Niestety, pomimo wielkich starań moich bliskich, nie udało
się mi pomóc.
Więc kiedy Agatha
wybuchła płaczem, poczułem tylko lekki ucisk w żołądku spowodowany
zdenerwowaniem i może trochę zawodem. Przyzwyczaiłem się już do jej
towarzystwa, nawet trochę mnie cieszyło, mimo że dziewczyna często emanowała
negatywną energią.
Rozumiałem ją.
Potrafiłem pojąć, dlaczego odchodzi i zostawia mnie samego z rodzicami.
~~~~~~~~~~
Obudziłem się w
środku nocy zlany potem po jakimś koszmarze sennym, którego już nie pamiętałem.
Moja klatka unosiła się nierównomiernie, a ja dyszałem ciężko, próbując złapać
oddech. Mój wzrok momentalnie skierował się ku oknu, z którego wieczorami można
było podziwiać przepiękne zachody słońca. Niebo wtedy robiło się
krwistoczerwone, sprawiając, że świat wyglądał nienaturalnie pięknie, jakby
wyciągnięty z jakiejś bajki.
Ale tym razem to
nie wspaniała sceneria przykuła moją uwagę. Udało się to zwykłemu drewnianemu
parapetowi. Wpatrywałem się w niego, wiedząc, że coś ważnego jest z nim
związane.
I wtedy sobie
przypomniałem. W mojej głowie powstał obraz bladej Agathy, stojącej przy
ścianie. Była zdyszana, a swoją rękę, która obficie krwawiła, brudząc
delikatną, białą koszulkę, opierała o drewniany parapet.
~~~~~~~~~
– Od tego czasu
już nic nie jest dobrze – powiedziałem do psychologa. – Boję się, że to ja
wszystko zrobiłem, że to ja zraniłem Agathę, że w ciągu tych sześciu lat,
których nie pamiętam, zamieniłem się w potwora, krzywdzącego swoich bliskich.
Doktor Lowd
wpatrywał się we mnie przyjaznym wzrokiem. Mało mówił, raczej wolał słuchać i
kiwać głową. Chyba chciał, abym opowiedział mu o swoich problemach do końca.
Więc mówiłem o wypadku, o odejściu Agathy, o pierwszym przebłysku pamięci. A on
nie komentował, spoglądał na mnie tylko mile, co sprawiało, że czułem się przy
nim swobodnie i chciałem powierzyć mu swoje wszystkie tajemnice.
– Ale na tym
sprawa się nie skończyła. Miałem drugi przebłysk pamięci…
~~~~~~~~~
Siedziałem pod
szafą, tępo wpatrując się w swoje niezaścielone łóżko. Kręciło mi się w głowie,
bo od dwóch dni nie mogłem nic przełknąć. Zdenerwowanie i strach przed samym
sobą, przed tym, co kryje się we mnie, gdzieś w środku całkowicie odebrały mi
apetyt i siły. Nie potrafiłem spać, a jeśli już udawało mi się zasnąć, dręczyły
mnie koszmary senne. Nic więc dziwnego, że mój wygląd także na tym ucierpiał.
Byłem bledszy i chudszy, a fioletowe wory spowodowane niewyspaniem od dłuższego
czasu zdobiły moje oczy.
Tym razem nie
czułem nic, co mogłoby mnie przygotować na kolejny przebłysk pamięci. Przyszedł
nagle i niespodziewanie, pogrążając mnie w jeszcze większej rozpaczy.
Zobaczyłem
zakrwawioną Agathę, upadającą na łóżko. Uciekaj, krzyknęła rozpaczliwie, a po
chwili za drzwiami naszej sypialni zniknął jakiś mały chłopczyk.
Nie miałem
wątpliwości, że był to nasz syn.
~~~~~~~~~
– Już nic nie jest
dobrze. Dlaczego nie ma teraz tutaj tego chłopczyka? Co się z nim stało? Czy ja
go zabiłem? Co się z nim, do cholery, stało?!
Energicznym ruchem
podniosłem się z krzesła, przewracając je na ziemię. Niestety, rozmowy z
psychologiem nie przynosiły na razie żadnych efektów. Nie poprawił się ani mój
stan fizyczny, ani psychiczny.
Doktor Lowd siłą
ponownie posadził mnie na miejscu.
– Rozmawiałeś z
Agathą? Pytałeś się jej, kim jest to dziecko? Dzwoniłeś do rodziców? – spytał,
a jego głos wydawał się miękki i uspokajający.
– Tak. Dzwoniłem
do nich, ale nie chcieli mi nic powiedzieć. Agatha tłumaczyła, że nie chce już
do tej sytuacji wracać, a kiedy dalej nalegałem, aby mi odpowiedziała, rozpłakała
się i rozłączyła. Teraz już nie odbiera ode mnie telefonów.
Doktor pokiwał
głową ze zrozumieniem, chociaż myślę, że wcale mnie nie rozumiał, że nigdy w
życiu nie przeżył podobnej sytuacji, że nie bał się tego, co zrobił w
przeszłości, nie obawiał się tego, co się w nim w środku czai.
Psycholog spojrzał
na zegarek na ręce.
– Na dzisiaj
musimy już kończyć – powiedział spokojnie i wstał, podając mi rękę. Chwyciłem
ją, mocno potrząsnąłem i, rzucając krótkie ,,Do widzenia”, wyszedłem z
gabinetu.
~~~~~~~~~
Zanim dotarłem do
domu minęło trochę czasu, więc kiedy przed drzwiami wejściowymi zobaczyłem małą
paczkę, była już godzina dwudziesta pierwsza. Chwyciłem ozdobnie zapakowane
pudełko do prawej ręki, a drugą przekręciłem klucz w zamku. Od razu zapaliłem
światło, żeby móc przeczytać, kto wysłał mi paczkę. Okazało się, że to rodzice.
Wchodząc do
salonu, już zdzierałem kolorowy papier. W środku pudełka znajdowała się
książka, a jeśli dobrze widziałem, została napisana przeze mnie. Tak przynajmniej
głosił napis na środku okładki.
W środku paczuszki
znalazłem jeszcze małą karteczkę z krótką notką.
Mamy nadzieję,
że ci to pomoże,
Mama i tata
Wzruszyłem
ramionami i podjąłem szybką decyzję. Skoro rodzice twierdzą, że ta książka może
rozwiązać moje problemy, czemu by jej nie przeczytać. Od razu usiadłem na
fotelu i zatopiłem się w lekturze.
Nie spodziewałem
się takich efektów. Nie miałem pojęcia, że po ukończeniu książki po prostu
sobie wszystko przypomnę. Czy to była sprawa emocji, uczuć i przeżyć zawartych
w powieści? Tego nie wiem, a w tamtym momencie wcale mnie to nie obchodziło.
Na moje usta
wpłynął uśmiech, kiedy zdałem sobie sprawę, że wcale nie jestem mordercą, że
wcale nie zraniłem Agathy, że wcale nie zabiłem swojego dziecka. Że to wszystko
wina nie moja, a mężczyzny w kominiarce, który porwał naszego synka. Naszego
Tomy’ego.
I choć spłynęła na
mnie ogromna tęsknota za dzieckiem, już nie byłem aż tak zrozpaczony, bo
wypełniła mnie także miłość do niego i Agathy, a to właśnie tego uczucia przez
ostatnie kilka tygodni tak bardzo mi brakowało.
A dziesięć sekund
szczęścia, podczas których odzyskałem wszystkie wspomnienia, były chwilą, w
której odkryłem siebie na nowo, momentem, który choć trochę polepszył moje
życie.
~~~~~~~~~~
Przepraszam
wszystkich za takie opóźnienie, ale miałam małe urwanie głowy i nie potrafiłam
znaleźć czasu na pisanie. Zapraszam wszystkich do komentowania! Bianka
Bujany fotel – temat na następny tydzień.
Temat zaakceptowany :)
OdpowiedzUsuńA teraz moja ocena:
1. Język 8/10 (piszesz dobrze, ale momentami coś mi zgrzytało)
2. Pomysł 8/10 (Podobało mi się, momentami mnie zaskoczyłaś)
3. Ortografia i gramatyka 7/10 (zauważyłam powtórzenia i coś mi zgrzyta w pierwszym akapicie: jedno zdanie jest za długie i to zdanie rozpoczynające się od "Więc". Ale pomijając to jest ok)
4. Prowadzenie akcji 10/10 (Nie mam zastrzeżeń)
5. Długość opowiadania: odpowiednia
Subiektywna ocena: Podobało mi się, pomimo kilku błędów. Czekam na więcej Twoich opowiadań :)
Dziękuję bardzo za opinię. Cieszę się, że ci się podobało :)
Usuń