To opowiadanie zawiera wątek homoseksualny. Sceny 18+, brutalność, wulgarność, jest również napisane specjalnie na walentynki :)
Gdy otwieram mocno opuchnięte oczy nic nie widzę, doskwiera mi tylko ból pleców, związanych rąk, a kostek wcale nie czuję. W powietrzu rozchodzi się zapach mokrego drewna i spalenizny. Dopiero po chwili dociera do moich otępiałych zmysłów dźwięk chrzęszczącego śniegu pod kołami wozu.
Nie mam pojęcia co tu robię, w jakiej jestem sytuacji, mogę być pewny, że nie jest to nic dobrego. Nic co zadziała na moją korzyść i trochę mnie to przeraża jednak jakim byłbym mężczyzną gdybym robił w portki z powodu tego, że siedzę związany najwyraźniej w jakiejś ciężarówce.
Przesuwam się lekko w prawo i uderzam głową w coś metalowego. Syczę z bólu i oblizuję usta, ramieniem ocieram się o owe metalowe coś. Wydaje się, że to pręty. Jeśli ktoś mnie zamknął w jebanej klatce to może być pewien, że tego nie przeżyje. Kołyszę się w tył wsuwając dłonie pod swój tyłek i kładę się na plecach unosząc nogi do góry, po chwili zginając je i przeciągając nad nimi ręce siadając. Cholera, te ćwiczenia jogi naprawdę się przydały, dzięki temu jestem trochę bardziej giętki. Zębami staram się poluzować więzy jednak na darmo.
W momencie gdy jeden ze supłów ma się już rozwiązać wóz hamuje tak mocno, że uderzam o drugą stronę klatki. Wydaję z siebie cichy jęk i rozglądam się niepewnie zamroczony przez ból głowy. Głosy z zewnątrz dopływają do mnie jakby stłumione. Co prawda od uderzenia mogłem ogłuchnąć, albo to nacisk na mózg. Klapa od ciężarówki zostaje otwarta i światło dzienne poraża moje oczy, zaraz po tym dostrzegam przed sobą pręty klatki i dwójkę ogromnych mężczyzn, ciągnących za sznur od klatki i wyciągających ją na śnieg, Ja jednak siedzę otumaniony i z kręcącym się światem przed oczyma wzdycham widząc dookoła śnieg.
-Pierdolona Syberia.-Klnę cicho pod nosem i słyszę śmiech z boku. Gdy spoglądam w stronę skąd dochodzi widzę przed sobą młodego mężczyznę na długich nogach z przystojną twarzą posiadającą ostre męskie rysy, jestem skłonny powiedzieć, że ma ją wykutą z białego marmuru przez samego Michała Anioła.
-Pierdolona Syberia?-Pyta z rosyjskim akcentem. Wzdycham patrząc w jego zielone oczy napełnione szaleństwem.-Przygotuj się zatem na bardzo szybką syberyjską jazdę w klatce.-Parska z morderczym uśmieszkiem i odchodzi mówiąc coś w swoim języku do dwóch osiłków. Ci kierują się do sportowego czarnego samochodu, sądząc po jego tyle mogę wywnioskować, że to Marussia B2. Gdy dwóch facetów przyczepia łańcuch do podwozia zamykam oczy zaczynając zmawiać pacierz. Kolejny hak ląduje na jednym z prętów, a ja dopiero teraz naprawdę się denerwuje. Moje serce niespodziewanie przyśpiesza i pomimo zimna czuję pot na swoim karku gdy mężczyzna zasiada za kierownicą ruszając. Zamykam oczy nie chcąc widzieć swojego końca, wtem moim indywidualnym więzieniem szarpie w przód, a ja po raz kolejny uderzam obijając swoje ciało. Zaciskam mocno pięści i zdeterminowany zaczynam ciągnąć za węzły powoli je rozplątując gdy rzuca moim ciałem na wszelkie strony, jednak nie przejmuję się bólem. W moich żyłach płynie zdecydowanie zbyt dużo adrenaliny bym mógł to czuć.
Uwalniam dłonie z lekkim uśmiechem i sięgam do nóg sprawnie zrzucając z siebie sznur. Rozglądam się poszukując wzrokiem wyjścia z tego przedsionka piekła, gdy unoszę wzrok w górę, widzę przed sobą metalową klapę z zawiasami.Wstaję popychając ją dłońmi w górę,podciągam się szybko i wychodzę przez otwór cicho sapiąc ze zmęczenia. Siedzę na górze kupy złomu i rozglądam się podczas gdy samochód wykonuje szalone manewry na opustoszałej drodze, Gdy widzę jak łańcuch ciągnąc za sobą mnie z klatką kieruje się wprost na drzewo, kierowany poślizgiem wiem, że nie jestem w stanie tego przeżyć więc zeskakuję gdzieś w bok upadając na lewe ramię.
Słysząc chrzęst kości wzdrygam się lekko i łapię się nadziei, że to tylko wystawiony bark. Podnoszę się z sykiem i ciężko dysząc idę pod drzewo przez które mogłem się zabić. Siadam pod nim rozglądając się wokół gdy nagle czarna bestia na czterech kołach powraca w zawrotnym tempie wjeżdżając w drzewo za mną, ja jednak tylko czuję podmuch wiatru gdy wydaje z siebie pomruk, a kierowca wysiada cmokając niezadowolony. Odgarnia z twarzy brązowe loki i uśmiecha się w moją stronę. Kuca obok mnie łapiąc mnie za szczękę mocno, a jego czarny płaszcz zanurza się w śniegu.
-Czy tyle bólu ci wystarczy? Może kolejna klatka? Napiszą o tobie nagłówek w gazecie. Człowiek w klatce.-Szepcze patrząc mi w oczy z kpiną. Przełykam ślinę denerwując się z powodu jego tonu i tego jak jest blisko.-A wiesz co Avalon? Miało być pięknie. Miałeś być moją walentynką. Zobacz co narobiłeś ze swoją śliczną buźką.-Kręci niezadowolony głową, a ja patrzę na niego zaskoczony. O czym ten popaprany gość pierdoli? Walentynką? Kurwa, rozumiem zachcianki, ale żeby porywać kogoś jako walentynkę? To takie niewytłumaczalnie chore.-Chcesz wiedzieć kim jestem?-Szepcze niskim głosem do mojego ucha, a ja krzywię się z obrzydzenia odsuwając.-Gdy będę cię pieprzył będziesz musiał krzyczeć moje imię, więc lepiej żebyś je poznał. Na imię mi Walentine. Walentine Voronov.-Szybkim ruchem podnosi mnie, a ja krzyczę z powodu bólu, na co ten wywraca oczami i pakuje mnie do samochodu trochę ostrożniej. Zasiada za kierownicą jadąc w stronę, w którą zmierzał poprzednio ze mną w klatce. Odsuwam się jak najdalej od niego jednak przestrzeń w samochodzie jest bardzo mała.
Wbijam wzrok w deskę rozdzielczą i staram się sobie poukładać w głowie co właśnie się stało, ale nie jestem w stanie. Co do cholery? Walentynki? Klatki? I jakiś Walentine znający moje nazwisko?
-Raven?-Odruchowo reaguję na swoje imię i spoglądam na mężczyznę, a ten parska śmiechem nie takim jakby zrobił to normalny człowiek... pierdolenie.. on nie jest normalny. Jest psychopatą jakich mało bo właśnie jedzie sobie spokojnie dojeżdżając do zabudowanej ulicy.-Jesteś idiotą.-Mówi, a ja marszczę brwi wbijając w niego wściekły wzrok.-Nie boisz się mnie.-Kręcę głową. Jest w błędzie. Jestem poddenerwowany, ale się go nie boję. Jest nieobliczalny i to mnie przeraża.
-Jesteś psycholem, ale jak widać niegroźnym.-Prycham pod nosem. Gdy Walentine gwałtownie hamuje pod jakimś domem. Spoglądam na niego, wygląda na typową chatkę tylko cztery razy większą i bardziej ekskluzywną.
-Niegroźny psychopata, powiadasz?-Mruży groźnie oczy, a ja zaczynam się trochę denerwować.
Mężczyzna otwiera sobie drzwi od samochodu, a ja niepewnie robię to za nim. Mógłbym uciec. Teraz, ale raczej daleko nie ucieknę, ponieważ ten cholerny bark tak mocno mnie boli.-Nie myśl o tym. Złapie cię.-Podchodzi i mocno ciągnie mnie za nadgarstek po drewnianych schodkach otwierając sobie drzwi. Gdy jesteśmy już w środku jego uścisk nie zmniejsza się, słyszę jego mały jęk, ale nie mam pojęcia o co chodzi. Idziemy przez przestronny drewniany salon z białym dywanem, przechodzimy gdzieś na tył domu do schowka pod schodami prowadzącym w dół schodami do piekielnie zimnej piwnicy. Będąc już na dole zatrzymuję się zszokowany.
Przed sobą widzę kolejną klatkę. Tym razem z łóżkiem w środku. Zamykam oczy z przerażenia.
-Raven bądź dobrym chłopcem i się rozbierz.-Szepcze mi do ucha Walentine. Wciągam gwałtownie powietrze gdy moje serce bije jak szalone, Ze wszystkich sytuacji, jakie dziś przeżyłem ta jest tą najstraszniejszą. -No już.-Warczy zirytowany obok mnie.
-Nastaw mi bark.-Szepczę cicho z zamkniętymi oczyma. Chcę go uderzyć, ale góruje nade mną. Chcę uciec, ale wiem, że szybciej biega ode mnie. Chce go obrazić, ale wiem, że słono za to zapłacę. Chwyta mnie mocnym, ale nie bolesnym uściskiem i nastawia mi kość. Otwieram powoli oczy głośno oddychając.
-Rusz się kurwa, Avalon.-Parska ocierając o moje udo swoją erekcją. Zaciskam zęby i cofam się na ścianę.
-Spierdalaj Walentine.-Mówię pewnie bez żadnego drżenia w głosie z czego jestem bardzo dumny. Unosi brew patrząc na mnie. Oblizuje usta z szatańskim uśmiechem i wykręcając mi rękę prowadzi do klatki z łóżkiem. Popycha mnie na posłanie chwytając za nadgarstki i zapina mi je nad głową paskami z ostrzami. Otwieram szeroko oczy z bólu gdy zaczynają rozdzierać mi skórę.
-Ty chuju. Pierdolony psycholu!-Krzyczę wijąc się z powodu tego jak metal wrzyna mi się w naczynia krwionośne. Mężczyzna tylko się śmieje i sięga po coś pod łóżko. W jego ręce nagle pojawia się nóż, który niebezpiecznie zbliża się do mojej twarzy i gardła.
-Tak Avalon? Kim jestem? No powiedz.-Syczy do mojego ucha ustami ocierając się o mój policzek. Moja klatka piersiowa szybko się podnosi podczas gdy brązowowłosy rozcina moje ubranie, śledzi mój tors ostrzem noża i kusząco oblizuje swoje usta.-A teraz bądź grzeczny Reven.-Przełykam gorączkowo ślinę i rozsuwam lekko nogi dając mu zupełną kontrolę nade mną. Wbijam wzrok w pręty klatki, gdy Walentine ściąga ze mnie spodnie wraz z bielizną. Mruczy coś niezadowolony, a po chwili czuję rozżarzone usta na swoich udach idących powoli w górę, ręką muskał mój tors. Czując ciepły język na swojej męskości jęknąłem niespodziewanie i poddałem się.
W ten sposób pokochałem klatki.
Już zawsze chcę być człowiekiem w klatce.
1. Język 8/10 - Masz powtórzenia i jest ich dość sporo.
OdpowiedzUsuń2. Pomysł 7/10 - Nie postarałaś się, liczyłam na większą inwencje twórczą a wiem że Cię na nią stać. Zaczynało się całkiem nieźle ale koniec... powinnaś to rozwinąć :)
3. Ortografia i gramatyka: 9/10 -Powtórzenia, ja więcej nic nie widzę, ale to u mnie norma.
4. Prowadzenie akcji: 8/10 - Całkiem ładnie prowadziłaś początek a potem to spieprzyłaś... chyba nawet zdajesz sobie z tego troszku sprawę.
5. Długość opowiadania: Zbyt krótkie - mogłaś rozwinąć cały bunt i rozłożyć to troszku...
Generalnie zaczynało się interesująco ale końcówką się zawiodłam. Proszę, postaraj się następnym razem.
Varii
1. Język 6/10 Powtórzenia i przekleństwa, które momentami wydawały mi się sztuczne.
OdpowiedzUsuń2. Pomysł 6/10 Momentami krzywiłam się z obrzydzenia. Nie zachwycił mnie ten pomysł
3. Ortografia i gramatyka 5/10 Zauważyłam brak przecinków (przed imiesłowami stawiamy przecinek ). Zauważyłam zły zapis dialogów: zamiast dywiz używamy półpauzy i po półpauzie stawiamy spację. W taki sposób jak zapisałaś tekst się zlewa. Jeżeli po wypowiedzi piszesz "mówię" "syczę" itp powinnaś pisać z małej litery.
4. Prowadzenie akcji 7/10 Początek bardzo fajny, ale potem się posypało niestety
5. Długość opowiadania Za krótkie
Jest ok ale na przyszłość więcej czasu poświęć na dialogi. Popracuj też nad puentą :)
Gdybym miała betowac opowiadanie, to byłoby co robić. Brakuje przecinków, jest dużo powtórzeń, a poza tym zdania są nieskładne. Oczywiście, nie w całości, ale tu i ówdzie to widać.
OdpowiedzUsuńPomysł jest...oryginalny, ale w jakiś sposób nudzi. Dobrze się czyta, kiedy ktoś respektuje wolność słowa, a mam tu na myśli wulgaryzmy- w końcu to naturalna reakcja każdego człowieka, więc po co ją wygładzac?
Brakuje mi opisów !! Akcja nie może rozgrywać się tak cholernie szybko bo pozostawia zbyt duży niedosyt i wcale nie w pozytywnym sensie.
A co do dobrych stron, to tak, jak wspominałam sam pomysł, wulgaryzmy, a poza tym dobór scenerii i imion- cudo :)
Pozdrawiam bardzo serdecznie i życzę weny twórczej!